Jak to się zaczeło…

Witam!

Nazywam się Mila, pochodzę z Hodowli Polka w Łodzi. Urodziłam się 02.03.2007 r. pod pseudonimem Ja Ida i do 8 tygodnia życia tam przebywałam. Państwo Niedzielscy przywieźli mnie do mojego obecnego domu 8.05.2007 r., gdzie oczekiwali na moje przybycie moi obecni opiekunowie.

 

Długo zastanawiali się czy podjąć tak odpowiedzialną decyzję jaką jest opieka nad psem, a szczególnie tak absorbującym jak ja. Wzięli wszystko pod uwagę, wszystkie plusy i plusy, bo przecież nie ma żadnych minusów, może poza jednym, który jest bardzo śmierdzący?, ale pominę to. Moi Państwo cierpliwie znosili moje dziecięce wybryki i trud w wychowywaniu. Potrafiłam dać się we znaki, przeczytałam wszystkie gazety, które zostawiali na wyciągnięcie pyska, gryzłam kapcie, a moim ulubionym zajęciem było wyciąganie chusteczek z pudełka. Już nie wspomnę o przestudiowaniu całej książki „Tresura psów”, z której dużo się nauczyłam. Czego ja nie robiłam, gdy czas mi się dłużył zanim ktoś wrócił do domu.

Po powrocie mojej Pani zawsze udawałyśmy się wspólnie na spacerek, bawiłyśmy się w ogrodzie. Bywało, że byłam pomocna w pieleniu, roznosiłam chwasty po ogrodzie, rozsmakowywałam się w cebulach tulipanów, które wybierałam prawie wszystkie, a wtedy Pańcia trochę pokrzyczała, palcem na mnie pogroziła, ale ja i tak nie mogłam się oprzeć tej pokusie.

Bardzo często wyjeżdżam z moim Państwem nad jezioro, rzekę, tam czuję pełną swobodę i mogę pluskać się w wodzie do upadłego, mogłabym z niej nie wychodzić. Jestem wdzięczna moim Państwu za tę różnorodność plenerów, którą mi serwują. Dzięki nim czuję się szczęśliwa w moim domu, kochana, dlatego szczerze odwzajemniam te uczucia, nie wyobrażam sobie życia wśród innych Opiekunów.

Ja Ida w domu „Mila”